W książce Justyny Górskiej-Streicher „Kto nie chce pracować, ten jeść nie powinien. Żywienie zbiorowe w Radomiu” czytamy o fenomenie zbiorowego karmienia, o barach mlecznych i jadłodajniach, które karmiły tysiące ludzi w czasach, gdy pożywienie było dobrem reglamentowanym, a kuchnia domowa musiała być podporządkowana prostocie i dostępowi do najtańszych składników. Jednak to, co dziś najbardziej porusza, to ciągłość – smaki, które przetrwały i wciąż trafiają na nasze stoły, choć niekiedy z trudem przebijają się przez zalew kuchni nowoczesnej.

Żywienie zbiorowe i mleko jako codzienność
Autorka wspomina o roli barów mlecznych – miejsc, w których prostota i sytość były priorytetem. Podawano tam kluski, pierogi, ziemniaki z omastą, a obowiązkowym dodatkiem było mleko lub zsiadłe mleko. W regionie radomskim miało ono szczególną pozycję: stanowiło element codziennego wyżywienia i uzupełniało dietę ubogą w mięso. Do dziś ziemniaki z okrasą i kubkiem kwaśnego mleka stanowią symbol prostoty i smaku, który łączy pokolenia. Ten zestaw, choć niegdyś posiłek robotniczy, dziś budzi sentyment – przypomina o dzieciństwie, wiejskim stole i chwili odpoczynku po pracy.
Rybołówstwo – zapomniane bogactwo regionu
Jak zauważa Górska-Streicher, wczesne wieki ukształtowały jeszcze jeden wymiar kuchni – ryby. Połów w rzekach i stawach, tak licznych na ziemi radomskiej, stanowił istotny element diety. Z biegiem stuleci wolne rybołówstwo ograniczano, aż stało się przywilejem właścicieli wód, jednak pamięć o smażonej czy duszonej rybie pozostała. Dziś w tradycyjnych recepturach trudno już znaleźć dania rybne charakterystyczne dla regionu, ale w dawnych karczmach towarzyszyły postnym dniom i świętom. To fragment dziedzictwa, który warto ocalić od zapomnienia.
Historia na talerzu
Nietrudno zrozumieć, dlaczego kuchnia radomska bywa określana mianem kuchni „uczciwej” – niczego nie udaje, nie skrywa pod nadmiarem przypraw, jest szczera i prosta.
Żurek z kiełbasą – gęsty, pachnący zakwasem, podany w glinianej misce. W jego powierzchni odbija się połyskujący tłuszcz, a w środku spoczywa kawał kiełbasy, który nadaje całości sytości. To danie, które rozgrzewa i przywołuje wspomnienie domowego stołu.
Placki ziemniaczane ze śmietaną – chrupiące brzegi, miękkie wnętrze i odrobina gęstej, tłustej śmietany. Smakują najlepiej jeszcze gorące, jedzone szybko, zanim stracą chrupkość.
Pyzy z mięsnym sosem – delikatne kluchy z wgłębieniem, w którym zbiera się aromatyczny sos mięsny. W połączeniu z kawałkami duszonej wieprzowiny tworzą sycące i satysfakcjonujące danie, idealne na niedzielny obiad.
Pierogi z okrasą – ciasto sprężyste, w środku farsz, a na wierzchu skwarki z cebulką, które chrupią przy każdym kęsie. Nie ma drugiego dania, które tak mocno łączyłoby tradycję rodzinnych spotkań i świąt.
Świeżonka (duszone mięso z cebulą) – prosty, lecz intensywny smak. Mięso, cebula, odrobina przypraw – całość duszona długo, aż wszystko przejdzie aromatem. To kuchnia robotnicza i wiejska w najlepszym wydaniu – treściwa, rozgrzewająca, szczera.
Ziemniaki z okrasą i zsiadłym mlekiem – danie składające się tylko z kilku składników, a jednak pełne. Skwarki i cebulka dodają charakteru, koper zielenią się na złotych ziemniakach, a kubek zsiadłego mleka zamyka tę opowieść o prostocie.
Na stole nie mogło zabraknąć czerwonych buraczków, słodko-kwaśnych, duszonych na maśle. Obok nich surówki z kapusty, marchwi i selera – kolorowe, chrupiące, pełne witamin. W kuchni radomskiej dodatki były równie ważne jak danie główne – nadawały talerzowi barw i równowagi.


Kuchnia zagrożona zapomnieniem
Podczas naszej podróży bardzo chcieliśmy spróbować jeszcze innych dawnych potraw – rwaków, pierogów z siemieniem konopnym, sójek czy zupy z suszu.
Rwaki – rwane kluski z prostego ciasta, podawane z cebulą na oleju, mają smak swojski, sycący i domowy. Pierogi z siemieniem konopnym to dziś prawdziwa ciekawostka: farsz przypomina twaróg, ale ma charakterystyczny, lekko orzechowy posmak – trudno je spotkać we współczesnych jadłospisach. Grzyby z Puszczy Kozienickiej, suszone i smażone w panierce, dają intensywny leśny aromat. Z kolei sójki to pierogi-pieczonki, faszerowane burakami, kaszą, kapustą czy grzybami – dawniej wypiekane z chlebowego ciasta, dziś niemal zapomniane. Zupa z suszu ma smak słodko-kwaśny, pachnie cynamonem i dawniej była częścią świątecznych stołów.
Wśród dawnych smaków warto wspomnieć także o pazibrodzie, zwanej też parzybrodą – wiejskiej potrawie charakterystycznej dla Kielecczyzny, powiatu skarżyskiego i terenów wokół Radomia. To prosta, sycąca zupa na bazie kapusty i ziemniaków, gotowana z dodatkiem boczku czy słoniny. Jej nazwa nawiązuje do tego, że gorące i gęste danie „parzyło brodę” jedzących. Dziś pojawia się jedynie okazjonalnie, a niegdyś była codziennym, pożywnym posiłkiem chłopskim. Potrawa w wykonaniu lokalnych Kół Gospodyń Wiejskich zdobywa wyróżnienia – np. podczas konkursu Smaki Powiatu 2024, Festiwalu Ziemniaka 2024, a w trakcie Festiwalu Kulinarnego Radomskie Smaki w 2023 roku swoją wersję tej zupy przygotował Mariusz Szwed, finalista MasterChef. Festiwal stał się doskonałą okazją do skosztowania lokalnych specjałów. Na stołach pojawiły się m.in. porka, prażucha ziemniaczana, placki ziemniaczane, pierogi, zalewajka oraz różnorodne ciasta. Uczestnicy mieli także możliwość wzięcia udziału w warsztatach kulinarnych.
Nie udało się nam spróbować dań z gęsiny i kaczek, które przez wieki stanowiły istotny element kuchni dworskiej i wiejskiej. Pieczona gęś z jabłkami była królową jesiennych i zimowych stołów, szczególnie podczas święta św. Marcina. Mięso gęsi ceniono za delikatność, a wytapiany smalec był podstawą kuchni na wsi. Kaczka natomiast najczęściej trafiała do pieca w towarzystwie kwaśnych jabłek, kapusty albo suszonych śliwek – połączenie tłustego mięsa z kwaskowym nadzieniem dawało niezapomniany, głęboki smak. Choć dawniej były to dania niemal rytualne, dziś rzadko goszczą w codziennej ofercie restauracyjnej.
Osobny rozdział dawnych smaków stanowią tradycyjne wędliny i pieczywo. Kiełbasy wędzone w przydomowych wędzarniach, pachnące jałowcem i dymem z drewna liściastego, czy kindziuki i szynki dojrzewające przez długie tygodnie, nie miały sobie równych. Chleb na zakwasie, wypiekany w piecu chlebowym, często z dodatkiem ziemniaków lub kminku, stanowił podstawę wiejskiego stołu. Ich smak, prosty i prawdziwy, jest dziś trudno dostępny. Tym bardziej warto podkreślić znaczenie Święta Chleba, które w tym roku obchodzi swoją 27. edycję. To wydarzenie gromadzi piekarzy i rzemieślników z całego regionu, przypominając najlepsze tradycje wypieku chleba, a jednocześnie pozwala spróbować wypieków i wyrobów, które gdzie indziej niemal całkowicie zniknęły. Atmosfera święta, zapach świeżo pieczonego chleba i spotkanie z mistrzami rzemiosła stają się symbolicznym mostem łączącym dawną i współczesną kulturę kulinarną.
Historia Święta Chleba w Radomiu
Święto Chleba to coroczne, miejskie dożynki obchodzone w Radomiu od 1999 roku dzięki współpracy Cechu Piekarzy i Muzeum Wsi Radomskiej. Wydarzenie ma na celu pielęgnowanie tradycji piekarskich oraz promowanie chleba i pieczywa jako kluczowych elementów polskiej kultury i kuchni.
W kolejnych latach festyn zyskał miejską formę – odbywa się na Placu Corazziego, gdzie piekarze prezentują szeroki wybór wypieków, a towarzyszą temu występy artystyczne, gry, zabawy i konkursy. Celem wydarzenia jest również podziękowanie rzemieślnikom za ich trud i promowanie pieczywa jako zdrowego i wartościowego produktu
Święto Chleba to trwała tradycja Radomia – od skansenu aż po miejskie święto pełne muzyki, kultury i wspaniałego wypieku. W najbliższy weekend tj. 6-7 XI 2025 plac Corazziego zamieni się w świąteczną scenę, na której lokalność, smaki i muzyka spotkają się w jednym miejscu.
Mimo że przepisy przetrwały, dziś te smaki są niemal niedostępne w codziennej ofercie gastronomicznej. Szczęśliwie pielęgnowane są przez lokalne koła gospodyń wiejskich. Dlatego pozostaje nam polować na kolejne festyny i wydarzenia regionalne, podczas których celebruje się dawne obyczaje i przywraca te zapomniane receptury – tylko tam można jeszcze poczuć ich prawdziwy smak i atmosferę.


Muzeum Wsi Radomskiej – świadek kultury i smaków
Muzeum Wsi Radomskiej to nie tylko architektura i natura, ale także miejsce, w którym dawny sposób życia i gotowania ożywa w piecach i na stołach.
Na terenie skansenu znajduje się karczma sezonowa z kuchnią regionalną, pawilon recepcyjny, księgarnia i sala multimedialna – wszystko to sprawia, że jest to atrakcyjne miejsce do poznawania i smakowania tradycjia plenery i atmosfera sprzyjają smakowitym wydarzeniom – Świętu Chleba oraz Festiwalowi Ziemniaka.
Muzeum Wsi Radomskiej staje się więc bastionem pamięci – miejscem, gdzie podczas Święta Chleba czy Festiwalu Ziemniaka można jeszcze spróbować dań przygotowanych według dawnych receptur. To także przestrzeń, w której architektura, krajobraz i smak tworzą spójną opowieść o życiu sprzed wieku.

Zakończenie – smak, który trzeba ocalić
Kuchnia radomska nie potrzebuje udziwnień – jest prosta, ale pełna znaczeń. To żurek z kiełbasą, świeżonka, ziemniaki z mlekiem, pierogi, buraczki i pyzy. To pamięć o mleku jako podstawowym napoju i o rybach łowionych w rzekach. To wspomnienie barów mlecznych, gdzie jedzenie miało przede wszystkim nasycić i wzmocnić.
Dziś, gdy łatwo ulec globalnym trendom, warto przypomnieć sobie o tych smakach. Bo Radomszczyzna – piękna w swojej prostocie – kryje w kuchni więcej niż tylko jedzenie. Kryje historię ludzi, ich codziennych trudów i chwil radości. Smaki, które raz poznane, zostają w pamięci na zawsze.
Dlatego zachęcamy do jednodniowej wycieczki i odwiedzenia Muzeum Wsi Radomskiej, które zrobiło na nas ogromne wrażenie. To miejsce wyjątkowe – pozwala zanurzyć się w dawnej codzienności, poczuć klimat regionu i zatrzymać się na chwilę w świecie tradycji. A po długim spacerze po jego rozległym terenie warto zajrzeć do kilku okolicznych lokali serwujących polską kuchnię. Może nie zawsze są to smaki idealnie zakorzenione w Radomszczyźnie, ale bez wątpienia dają poczucie tradycyjności i polskości, które świetnie dopełniają cały dzień.


Artykuł powstał w ramach cyklu „Kuchnia Mazowsza” i został sfinansowany ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego. Już dziś zapraszamy na kolejny odcinek – przed nami jeszcze wiele smakowitych opowieści z różnych zakątków Mazowsza.

Napisz komentarz
Komentarze