Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 16:37
Reklama

Gad w Elektroniku. Felieton Agaty Passent

[Tylko u nas] Kiedy ostatnio byliście w kinie Elektronik? No, właśnie. Zastanawiam się dlaczego w innych kinach studyjnych stolicy, Muranów, Stolica, bywam częściej niż tu.
Gad w Elektroniku. Felieton Agaty Passent

Autor: jonbilous

Źródło: Canva

Kino Elektronik czy tajne laboratoria

Może to kwestia szlabanu przy wejściu? Idąc ulicą Zajączka ma się wrażenie, że teren jest prywatny lub faktu, że mieści się tu zacna Warszawska Szkoła Filmowa i człowiek podświadomie myśli, że musi być conajmniej męski jak Linda, mieć CV jak żoliborzanin Andrzej Wajda. by tu wejść. Humaniści przerażeni wszelką elektroniką mogą myśleć, że dają tu filmy jedynie dla uczniów tzw. “Zajączka” czyli liceum elektronicznego, które mieści się tuż obok. Teren ogrodzony jest wysoką siatką, a typowo socrealistyczna bryła sprawia wrażenie, że może to jakieś tajne laboratoria należące do zburzonych dawno zakładów imienia Róży Luksemburg. 

Tymczasem jako dziecko regularnie zaglądałam na seanse do Elektronika, gdyż było i nadal jest to kino najbliżej mojej szkoły podstawowej (ta w Alei Wojska Polskiego, przy Cytadeli). Tu się znakomicie wagarowało I posiadłam solidną wiedzę filmoznawczą dzięki kinu Elektronik. Obok, przy Mickiewicza mieścił się sklep papierniczy, w którym czasem rzucano towar wyśniony: chińskie gumki do ścierania w kolorze neonowego różu. Przy okazji: niesamowicie zmieniło się w ostatnim czasie nasze polskie podejście do towarów z Chin. Chińskie pióra, chińskie miseczki, chińskie gumki - wtedy były bohaterami marzeń. W czasie transformacji i później uznaliśmy, że wszystko, co chińskie jest “tandetą” i “badziewiem”, a mówiąc powyższe zajadaliśmy się pierwszymi daniami od “chińczyka” ryzykując zdrowiem. A dziś, akuku, jeździmy chińskimi hulajnogami, sprzątamy chińskimi odkurzaczami, chińskimi volvo i zaraz Warszawę podbiją miniaturowe autka, którymi można będzie zaparkować nawet przy Placu Inwalidów w czasie targu śniadaniowego. 

Warszawska Szkoła Filmowa

Tymczasem Warszawska Szkoła Filmowa robi naprawdę wiele, byśmy Elektronika nie uważali, za jakąś podejrzaną dziurę i by otworzyć się na bywalców z Żoliborza. Nie tylko na co dzień grają tu atrakcyjne filmy, które możemy oglądać bez bywania w galeriach handlowych, które są sprytnymi pułapkami na nasze portfele - po drodze do kina można zauważyć ładną torebkę lub buty do biegania, których zakup ma nas zmobilizować do regularnych ćwiczeń, buahahaha. 

Szkoła organizuje wysmakowane pokazy filmów, których nigdzie indziej nie mielibyśmy okazji obejrzeć. Np. niedawno dawali niemy film “Bestia” z Polą Negri w roli głównej i muzyką na żywo! Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam polskie filmy nieme- nie tylko robili je znakomici producenci, ale to okazja, by uniknąć tego, co w polskim kinie bardzo często przyprawia mnie o ból zębów- czyli drewnianych dialogów. Z filmami jest nieco tak jak z piłką nożną. W piłce nożnej niesłusznie cały glamour spada na strzelców bramek i bramkarzy podczas, gdy cichymi bohaterami są pomocnicy i stoperzy mądrze rozprowadzający piłkę i podający na tacy gotowe akcje. W filmie niesłusznie zapomniane i w cieniu są osoby piszące scenariusze i dialogi. Na czerwonym dywanie , w limuzynach, pod palmami wśród błysków fleszy i fanatycznych fanów, wśród naporu jadu i hejtu (“ale ma obwisłe cycki”, “ale ma brzuch”, “tatuś jej znów rolę załatwił”) pławią się aktorki, a nazwisk scenarzystów nikt nie zna. 

Dlatego chętnie śledzę, co się dzieje w ramach dorocznego festiwalu Scrip Fiesta, którego jako Gazeta Żoliborza jesteśmy rok rocznie patronami i uważam, że Żoliborz wciąż za mało podkreśla swoje zasługi dla filmu. W tym roku prócz licznych debat, spotkań z twórcami mogło umknąć wam to, że po raz pierwszy nie tylko rozdano nagrody za najlepsze scenariusze ubiegłego roku (super cieszy mnie wygrana filmu “Chleb i sól!) ale też przyznano nagrodę za teledysk. Teledysk to przecież mała forma filmowa, w której nie tyle ważna jest opowiadana historia, ale precyzyjne stworzenie nastroju, zestrojenie z utworem i bardzo konsekwentny montaż. Dobry teledysk zostaje pod powiekami, tworzy zupełnie inny, świeży, zaskakujący “image” wokalisty czy zespołu wydawało by się już ogranego. Statuetkę zgarnął Dawid Misiorny, który stworzył czarnobiały, “pełzający”, kuszący teledysk do piosenki “Gad” Moniki Brodki. Piosenki, która powstała do wiersza Bolesława Leśmiana. Prócz super światła, blików, które powodują, że Brodka i cała naturą są tu elektryzujące (!) to montaż zrobiony jest tak, że biblijna historia kuszenia każe się ponownie porządnie zastanowić: czy to aby gad nie jest tu kuszony przez jakże silną i atrakcyjną wokalistkę? Jedna wizyta na Script Fiesta w Elektroniku, a Stary Testament chyba na nowo muszę poczytać! 

Poniżej relacja ze wszystkich dni festiwalu:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 12°CMiasto: Warszawa

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 23 km/h