Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 8 października 2024 07:45
Reklama

Patroni żoliborskich ulic #2 - Stefan Pogonowski

Pozostajemy na Żoliborzu Oficerskim. W dzisiejszej edycji Patronów Żoliborskich Ulic opowiemy parę słów o Stefanie Pogonowskim. W latach PRL władze komunistyczne zniosły tę nazwę. Dopiero po transformacji ustrojowej stara nazwa została przywrócona.
Patroni żoliborskich ulic #2 - Stefan Pogonowski

Źródło: Google Maps

Ulica Pogonowskiego to jedna z ulic Żoliborza Oficerskiego. Jej patron nie był przypadkowy, ponieważ dzielnica powstawała w euforii odzyskania niepodległości na esplanadzie Cytadeli. Do 1928 r. ulica nazywała się Żółwia. Niemniej założenia urbanistyczne Żoliborza miały upamiętniać odzyskanie niepodległości, w związku z czym nazwę zmieniono na Pogonowskiego. W związku z czym wiele ulic tj. ul. Pogonowskiego, nazywano celem upamiętnienia ludzi, którzy walczyli o naszą niepodległość. Stefan Pogonowski poległ w podczas wojny polsko-bolszewickiej 15 sierpnia 1920 r. W latach powojennych, kiedy nastał komunizm i pełne uzależnienie od Związku Sowieckiego, mówienie o Bitwie Warszawskiej nie było akceptowane przez ówczesne władze. Z tego też względu nazwę ul. Pogonowskiego zniesiono w 1952 r. zmieniając nazwę na Zaułek. Dopiero po transformacji ustrojowej władze samorządowe przywróciły pierwotną nazwę. 

Stefan Pogonowski (ur. 12 lutego 1895 w Domaniewie, zm. 15 sierpnia 1920 r. w Wólce Radzymińskiej). Był oficerem, poetą oraz porucznikiem piechoty Wojska Polskiego, podczas wojny polsko-bolszewickiej, a także dowódcą I batalionu 28. Pułku Strzelców Kaniowskich "Dzieci Łodzi", który poległ w bitwie pod Radzyminem. Pośmiertnie został awansowany do stopnia kapitana. Dwukrotny kawaler Orderu Virtuti Militari.

Dzieciństwo oraz kariera wojskowa

Stefan Pogonowski urodził się w majątku Domaniew, w wielodzietnej rodzinie ziemiańskiej - Ryszarda i Heleny z Mareckich. Od najmłodszych lat wychowywany był w duchu umiłowania ojczyzny i w głębokiej wierze katolickiej. Matka śpiewała mu do kołyski patriotyczne piosenki, a ojciec czytał o narodowej historii, wpajając od wczesnego dzieciństwa miłość do Polski. Jak jak napisała poetka Czesława Żyźniewska, późniejsza miłość Stefana, „śladem innych polskich serc stworzył bolesne marzenie życia, na dziecięce sny upadła biało-amarantowa wstęga – pragnienie czynu dla Ojczyzny”.

Po skończeniu łódzkiego gimnazjum w 1914 r. Stefan Pogonowski wyjechał do Wilna i rozpoczął naukę w Wileńskiej Szkole Junkrów Piechoty, przywdziewając wówczas obcy, rosyjski mundur. Osiągając stopnień chorążego i wysoką trzecią lokatę, carską szkołę ukończył w styczniu 1915 r. Powodem tego przyspieszonego trybu była szalejąca już wojenna pożoga konfliktu światowego, a Rosja pilnie potrzebowała żołnierzy na pierwszą linię walk. Stefan służył w 177. i 745. pułku carskiej armii, a podczas działań wojennych na froncie był kilkakrotnie ranny. Za walki z Niemcami pod Rygą został odznaczony rosyjskim orderem i awansowany do stopnia porucznika. Kiedy w Rosji wybuchła rewolucja i zbolszewizowała się carska armia, oficerom groziła śmierć z rąk własnych żołnierzy. Pogonowski jako oficer carskiej armii, „kontr-rewolucjonista” i zwolennik kontynuowania wojny z Niemcami cudem się uratował. 21 grudnia 1917 r. wziął dwutygodniowy urlop, wysłał swego ordynansa wraz z rzeczami do Tweru, a następnie sam udał się do rodzinnej przystani u Luczyńskich.

I Korpus Polski gen. Józefa Dowbora-Muśnieckiego

Po opuszczeniu szeregów obcej armii Stefan Pogonowski 5 stycznia 1918 r. w Mińsku wstąpił do I Korpusu Polskiego w Rosji dowodzonego przez gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. W związku z nadwyżką oficerów u dowborczyków początkowo pełnił służbę w Legii Rycerskiej w stopniu szeregowca, walcząc z bolszewikami pod Rogaczewem. Tak moment tych bojów wspominał w liście do rodziny: „i oto bolszewicy pierwszemu polskiemu korpusowi wypowiedzieli wojnę, znów przyszło się wziąć za oręż, już tu walka była na śmierć i życie, i biłem się nie jako oficer, lecz jako prosty żołnierz z karabinem, nabojami i tornistrem na plecach. Żołnierzy Polaków było bardzo mało, a i ci byli przesiąknięci bolszewizmem, tak że na legię oficerską cała była nadzieja, a pierwsza nasza legia składała się wówczas z 60 tylko oficerów. Popaść niewolnikiem w ręce bolszewików, to znaczyło umrzeć w męczarniach. Tak na przykład broniliśmy Stacji Toszczyce koło Rogaczewa – 60 naszych ludzi odparło pięć tysięcy bolszewików, lecz to ma się rozumieć było nie wojsko, a banda”. 

Porucznik Pogonowski znalazł się następnie w Bobrujsku opanowanym przez żołnierzy gen. Dowbora-Muśnickiego. W marcu tego samego roku wraz z innymi żołnierzami złożył przysięgę i otrzymał stanowisko dowódcy plutonu.  Oficjalne podporządkowanie się I Korpusu Polskiego Radzie Regencyjnej w Warszawie miało związek z polityką polskiego dowództwa, chcącego za wszelką cenę ocalić oddział, zagrożony działaniami wojsk niemieckich. Na niewiele się to zdało, już bowiem w maju 1918 r. korpus został rozbrojony przez Niemców. 

W sierpniu 1918 r. w Nowoczerkasku nastąpiło nieprawdopodobne spotkanie Stefana Pogonowskiego z bratem Stanisławem, który wcześniej służył w I, a następnie w III Brygadzie Legionów Polskich. Bracia trafili na Kubań i znaleźli się w 4. Dywizji Strzelców Polskich. Stanisław jako sierżant otrzymał przydział do szkoły podoficerskiej 14. pułku
w Tyraspolu, natomiast Stefana skierowano do 1. kompanii 13. pułku w Odessie. Chociaż wojenne drogi i koleje życiowe ich połączyły, to i tak – jak wieść rodzinna niesie – od razu wynikły między nimi animozje: ulubieńcem Staszka był Józef Piłsudski, natomiast wzorem dla Stefka – Józef Haller i Lucjan Żeligowski.

W Odessie żołnierze polscy wsparci przez morski desant wojsk ententy, musieli zmierzyć się z oddziałami ukraińskimi i bolszewickimi. Kiedy w mieście wybuchła czerwona rewolucja, okazało się, że jedyna droga ewakuacji wiedzie przez wcześniej zdobytą i obsadzoną przez polski 13. pułk wieś Bielajewka. Mimo trudnych warunków oddziałom polskim udało się przeprawić przez Dniestr do Besarabii, a następnie przez Bukowinę powrócić do Polski, targanej wojnami w obronie odzyskanej dopiero co niepodległości. Powolną ewakuację
wojsk polskich wykorzystał Stefan Pogonowski, aby skończyć w okresie marze - maj 1919 r. francuską szkołę instruktorską, działającą przy 4. Dywizji Strzelców Polskich.

Powrót do Polski

Po szczęśliwym wydostaniu się z ogarniętej rewolucją bolszewicką Rosji i powrocie do kraju 4. Dywizja Strzelców Polskich z marszu została skierowana do działań na froncie polsko-ukraińskim, gdzie walczyła początkowo w defensywie na przedpolach Stanisławowa. Jej pułki wyróżniły się w walkach pod Tłumaczem, Jezupolem, Wodnikami i Dubowcami. Po reorganizacji oddziałów Wojska Polskiego, już w ramach 28. Pułku Strzelców Kaniowskich w składzie 10. Dywizji Piechoty polscy żołnierze wzięli udział w kontrofensywie, której zasięg objął tereny aż do rzeki Zbrucz.

W lipcu 1919 r. por. Stefan Pogonowski został mianowany dowódcą 3. kompanii w I batalionie 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Wyróżnił się w walkach z Ukraińcami, biorąc jeńców i zdobywając broń. 

Wiosenna miłość Pogonowskiego

Na początku 1920 r. samotny i zmęczony ciągłą wojaczką dwudziestopięcioletni porucznik, którego w grudniu 1919 r. mianowano dowódcą I batalionu w 28. Pułku Strzelców Kaniowskich, wreszcie odnalazł swoją bratnią duszę. Kiedy jego oddział stacjonował na północno-zachodnich rubieżach Wilna nad granicą z Litwą, z tej strony chroniąc dostępu do miasta, w miasteczku Muśniki poznał szesnastoletnią uczennicę szóstej klasy gimnazjum – Czesławę Żyźniewską, córkę Sobiesława i Stefanii Żyźniewskich, właścicieli majątku Giegużyn na Litwie. Między młodymi szybko zawiązała się nić głębokiego uczucia. Stefan nazywał swoją dziewczynę pieszczotliwie „Iskierką”. Dzięki temu, że w lutym 1919 r. jego batalion przesunięto do Wilna, para mogła cieszyć się częstymi spotkaniami i spacerami. Nawet gdy oddział stacjonował pod Wilnem, młodzi pisali do siebie listy, a Stefan wraz z innymi oficerami odwiedzał
Czesławę w majątku jej rodziców. Wiosenna miłość Stefana Pogonowskiego i Czesławy Żyźniewskiej roku 1920 ocalała dla potomnych dzięki ich poezji.

Znowu w ogniu walki

Wiosną 1920 r. na północno-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej na nowo rozgorzały walki z bolszewikami. Sowiecka 15. Armia wznowiła ofensywę i przerwała front. Do kontrakcji nad Dzisną pośród innych jednostek polskiej 1. Armii ruszyła również 10. Dywizja Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego. Jej 28. Pułk Strzelców Kaniowskich już w maju z różnym powodzeniem i natężeniem bił się z Sowietami pod Borejkami i Gołbejem (22 maja), Marjampolem (24 maja), Bielkami (28 maja) i Kozianami (30 maja), ale I batalion por. Pogonowskiego dopiero w pierwszych dniach czerwca został ściągnięty z linii demarkacyjnej z Litwą i rzucony do akcji przeciw wrogowi. Stefan Pogonowski skutecznie prowadził swoich żołnierzy w walkach pod wsią Borowe (2 czerwca), Paszkami (6 czerwca) oraz w obronie Sokołowszczyzny po jej wcześniejszym zajęciu przez inne oddziały pułku. W tym czasie zmienił się jego dowódca – mjr. Jana Tabaczyńskiego zastąpił ppłk. Wiktor Thommée.

Na początku lipca ruszyła kolejna wielka sowiecka ofensywa, która po przełamaniu obrony sąsiednich związków taktycznych Wojska Polskiego, zagroziła okrążeniem 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Części oddziałów udało się wydostać z matni, ale na prawym brzegu rzeki Auty odcięty został I batalion uwikłany w obronę Sokołowszczyzny.

Radzymin 

Na początku drugiej dekady sierpnia 1920 r. na podwarszawskim froncie nastąpił kryzys polskiej defensywy. 13 sierpnia siłami oddziałów 21. i 27. Dywizji Strzelców Sowieci przerwali pierwszą linię polskiej obrony i zdobyli Radzymin. W porę uruchomione odwody w postaci 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej na krótko odbiły miasto, ale kolejne natarcie bolszewickich brygad skończyło się ponownym jego zajęciem, a czerwone forpoczty dotarły nawet do drugiej – nie w pełni jeszcze zorganizowanej linii obrony polskiego przedmościa. Krytyczna sytuacja wymogła konieczność użycia odwodu dowódcy Frontu Północnego gen. Józefa Hallera, który postanowił rzucić do boju o Radzymin 10. Dywizję Piechoty gen. Żeligowskiego. W tym czasie na czele XIX Brygady Piechoty (28. i 29. pp) stanął płk Thommée, którego na stanowisku dowódcy 28. Pułku Strzelców Kaniowskich zastąpił mjr Sobieszczak. 

Plan przewidywał ofensywę odwodowej dywizji we współdziałaniu z 11. Dywizją Piechoty i 1. Dywizją Litewsko-Białoruską w ogólnym kierunku na Radzymin. W celu obsadzenia miejscowości Kąty Węgierskie w pierwszej kolejności do akcji ruszył batalion por. Pogonowskiego, który w trybie pilnym przewieziono miejskimi autobusami z Jabłonny do Kątów Węgierskich, skąd dalej miał dotrzeć do Mostów Wólczyńskich które według wiedzy polskich sztabowców miał obsadzać pododdział z 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej) i Wólki Radzymińskiej. Zamysłem gen. Żeligowskiego było, aby główne natarcie w nocy z 14 na 15 sierpnia wykonały następujące siły: 28. Pułk Strzelców Kaniowskich z Nieporętu na Wólkę Radzymińską, 29. Pułk Strzelców Kaniowskich z Fortu Bieniaminów na Wólkę Radzymińską oraz 30. pp XX Brygady Piechoty z Kątów Węgierskich na Izabelin. Batalion por. Pogonowskiego otrzymał zadanie oskrzydlenia od południa znajdujących się w Aleksandrowie sił bolszewickich.

Zgodnie z otrzymanymi dyspozycjami, już po północy 15 sierpnia Stefan Pogonowski poprowadził swój oddział w kierunku Mostków Wólczyńskich. Na czele szła 4. kompania, za nią w pewnej odległości posuwała się reszta batalionu. Z wolna zaczynało świtać, ale poranne mgły ograniczały widoczność. Kiedy oddział zbliżył się do pierwszych zabudowań wsi, nagle padły pojedyncze strzały, a po chwili serie z broni maszynowej zastopowały żołnierzy I batalionu. Porucznik Pogonowski nie spodziewał się w tym miejscu wroga, i aby wyjaśnić sytuację, szybko dołączył do czołowej kompanii.

Śmierć

Szykując atak na wieś i instruując dowódcę 3. kompanii por. Wiesława Zygmunta Hołubskiego co do dalszych działań, por. Pogonowski wyszedł na skarpę w celu zlustrowania okolicy. Wtedy ściągnął na siebie karabinowy ogień wroga. Strzały okazały się celne. Porucznik Pogonowski padł. Zanim skonał, zdążył jeszcze przekazać dowództwo batalionu w ręce por. Jerzego Boskiego, dowódcy 1. kompanii, przestrzegając go równocześnie: „pamiętaj, abyś mi ludzi nie wygubił”. 

Żródło: 
  • Szymon Nowak, Stefan Pogonowski, Instytut Pamięci Narodowej, Bohaterowie Niepodległej

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 9°CMiasto: Warszawa

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 14 km/h